Rząd chce ponownie wprowadzić ustawę dotyczącą pierwszeństwa pieszych. Aktualnie pieszy ma pierwszeństwo w dwóch przypadkach, po jej wprowadzeniu będzie miał je praktycznie zawsze. Postanowiłem przybliżyć Wam nieco ten temat, oraz dodać własne zdanie.
W skrócie: to się nie może skończyć dobrze!
Jednak pozwólcie że rozwinę tę myśl.
Jak wspomniałem, według obecnych przepisów pieszy ma pierwszeństwo przed samochodem w dwóch przypadkach:
- kiedy jest już na przejściu,
- kiedy samochód skręca na skrzyżowaniu.
Natomiast jeśli ustawa wejdzie w życie, kierowca oprócz wyżej wymienionych przypadków będzie musiał przepuścić pieszego, który zbliża się do przejścia i sygnalizuje zamiar przejścia przez niego.
Tak więc drodzy kierowcy zapisujemy się na kursy czytania w myślach. Chyba że w ustawie powstanie dodatkowy zapis: “Pieszy zbliżający się do pasów zobowiązany jest do sygnalizowania przejścia po nich poprzez machanie ręką lub zatańczenie Krakowiaka.” - przynajmniej na ulicach zrobiło by się weselej, gdyby co druga osoba zaczęła tańczyć.
Zwolennicy ustawy argumentują swoje racje tym, że takie przepisy są w Szwajcarii, Norwegii, Niemczech, Holandii, Danii, Czechach, Bułgarii, Belgii i Austrii. Natomiast Francja poszła o krok dalej, tam kierowca musi ustąpić pieszemu, nawet jeśli ten nie sygnalizuje zamiaru przejścia. No dobrze, niech sobie mają takie przepisy, ale zastanówmy się jaka jest u nich kultura jeżdżenia i chodzenia, a jaka w Polsce.
Pieszym jest praktycznie każdy z nas i tu pojawia się pytanie czy taka osoba jest w jakiś sposób uświadamiana na temat drogi hamowania samochodów chociażby tych najmniejszych, czyli osobowych? O ciężarówkach i autobusach nie wspomnę.
Może gdzieś, kiedyś na jednej z lekcji fizyki nauczyciel coś wspomniał o pędzie i o tym, że im większe ciało tym dłużej się rozpędza, ale też długo hamuje. Sęk w tym, że większość pewnie uznała to za nieważne i nie przywiązywała do tego większej wagi.
Nie będę teraz wykonywał obliczeń, żeby to zobrazować, ale powiem jedno: łatwiej zatrzymać siebie samego, niż samochód jadący nawet przepisowe 50 km/h.
Zatem nawet jeśli pieszy otrzyma “palmę pierwszeństwa” przy przejściu to i tak będzie musiał zachować ostrożność i ocenić, czy nadjeżdżający samochód zdąży się zatrzymać i czy w ogóle ma taką możliwość.
Jednak może dojść do sytuacji, że ludzie mając zakodowaną informację o swoim pierwszeństwie, będą wchodzić “na pewniaka” bo “musi mnie przepuścić”. No a takie “musi” może być tragiczne w skutkach.
Gdyby ktoś się zastanawiał dlaczego samochód nie miałby możliwości zatrzymania się przed przejściem to już wyjaśniam.
Po pierwsze, w Polsce bardzo częstym, zjawiskiem jest tzw. jazda na zderzaku. Jest to niezachowanie odpowiedniej odległości między samochodami. W takim przypadku, kiedy pierwszy samochód zatrzyma się żeby przepuścić pieszego, to ten jadący za nim, może nie wyhamować lądując w “bagażniku” auta nr 1. No a jak się domyślacie nikt nie chciałby dopuścić do takiej sytuacji, więc woli nie przepuścić przechodnia i spokojnie pojechać dalej.
Po drugie wyprzedzanie na przejściu dla pieszych. Jeżeli zbliżam się do przejścia, przy którym stoi pieszy, jednocześnie widząc w lusterku pędzący lewym pasem samochód, to owszem mogę przepuścić oczekującą osobę, ale istnieje ryzyko, że drugi samochód nie wyhamuje i wspomniany człowiek wejdzie mu prosto pod koła. Co jak wiadomo może skończyć się tragicznie.
Podsumowując, zanim ustawa o pierwszeństwie pieszych wejdzie w życie, potrzebna jest edukacja zarówno pieszych, jak i kierowców.
Pieszym należy przypominać, że nie są nieśmiertelni i że samochód nie zatrzyma się w ciągu sekundy. Kierowcom natomiast trzeba “wbijać do głowy”, że jazda na zderzaku i wyprzedzanie na pasach może być tragiczne w skutkach.
To tyle z mojej strony, zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi opiniami i przemyśleniami o powyższej ustawie.