Ostatnio Simson coś nie domagał, a dokładniej dławił się po dodaniu gazu, więc nie dało się jeździć, bo co to za jazda na 'pół gwizdka'. Na szczęście już po wszystkim. Zapraszam do zapoznania się ze szczegółami.
Pierwsze 'kroki' skierowałem w stronę świecy, wykręciłem, wyczyściłem, sprawdziłem iskrę-bardzo ładna. Wkręcam świecę i odpalam. Krótka przejażdżka i... niestety zero poprawy.
Kolejny punkt na liście - gaźnik.
Procedura podobna... zdjąłem gaźnik, całkowicie go rozebrałem, dokładnie wyczyściłem.
Ze z łożeniem problemów nie miałem, przy okazji wymieniłem uszczelkę komory pływakowej.
Niestety przy składaniu, a dokładnie przy montażu linki gazu, okazało się że w korpusie gazu wyrobił się gwint, dość istotny... wkręcone w niego było zabezpieczenie, co by się manetka gazu nie wysunęła w trakcie jazdy.
Przy zakładaniu nie obyło się bez ingerencji w nową część... nie wszystko pasowało idealnie.
Ale koniec końców wszystko działa tak jak powinno, jazda testowa się odbyła, można śmigać :)
To tyle na dziś, zapraszam do oglądania zdjęć i komentowania.
Cześć :)